Takiemu wystarczy (nieuzasadnione, miejmy nadzieję) podejrzenie o ciężką dolegliwość, żeby przy badaniu ciała zaraz odkrył coś dla ducha. Pójdzie taki do laboratorium na pobranie krwi i zamiast mdleć ze strachu przed ukłuciem, spokojnym okiem rozgląda się po poczekalni.
Entuzjasta kultury to ja.
Obejrzałam sobie ludzi w kolejce przede mną, ale co tam tego było – dwie osoby. Rzuciłam okiem na stertę ulotek, które widziałam już w innej poczekalni. Wreszcie mój wzrok trafił na prostokąt z portretem mężczyzny, w którym nie rozpoznawałam ani aktora z jakiegoś serialu, ani sportowca, ani celebryty. Sympatyczny pan w kapelusiku ( bo powiedzieć w kapeluszu, byłoby przesadą).
Sięgnęłam po „Lajf” i mogę powiedzieć, że to nowe (przynajmniej dla mnie) lubelskie pismo wydało mi się bardzo interesujące. Zapowiadając wiele wydarzeń artystycznych i omawiając minione, łączy zalety ZOOM-a z charakterem magazynu społecznego z szeroko zakrojonym adresatem. Artykuły –jak się można domyślać – „sponsorowane” występują w towarzystwie pięknych zdjęć, co subtelnie tuszuje ich merkantylny cel. Całość w eleganckiej formie od najlepszej strony pokazuje region i jego ludzi.
Ludzie, badajcie sobie krew w CENTRUM MEDYCZNYM LuxMed