Kiedy się ogląda występ zawodników tańca towarzyskiego, to ich zajęcie wydaje się czymś niezmiernie łatwym. Wspaniała harmonia ruchów nie dopuszcza myśli o istnieniu surowych reguł, porządkujących ekspresję ciał. On prowadzi, ona podąża za nim i ta strategia owocuje samym pięknem. Natomiast przyglądając się popisom w programie, który służy między innymi temu, abyśmy się dowiedzieli, kto jest już gwiazdą, a kto instruktorem zabiegającym dopiero o jej status, możemy odkryć kłopoty w sprostaniu temu podziałowi ról. Jednak dopiero obserwacja parkietu z samymi amatorami ujawnia konflikt postaw. Tu przestaje być ważna płeć, a zaczyna indywidualna energia.
Doszłam do obrazka z wesel i wczasowych potańcówek, żeby nim zilustrować temat, na który już się przerzucam. Miałam ostatnio wieczór autorski (Pozdrawiam wszystkich przemiłych pracowników Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lublinie) Ustalając z organizatorami jego przebieg, zdecydowałam się nie angażować nikogo do prowadzenia spotkania, lecz samodzielnie wypełnić go sobą i swoją nową książką (dziękuję Urzędowi Miasta Lublin, który zaakceptował tę pozycję w projekcie „Lublin 2017” oraz Wydawcy, który dołożył wszelkich starań, żeby „Gabion” wyglądał tak, jak wygląda). Przyjęłam na siebie równocześnie zadanie moderatora i występującej autorki. Przeskakiwałam od stawiania pytań do odpowiadania na nie. I czułam, że Jankowska, co prezentuje zbiór opowiadań i miniatur szarpie się z Jankowską dociekającą nie tego, co jest w jej twórczości najważniejsze. Mam tylko nadzieję, że publiczność (dziękuję wszystkim PT Gościom których obecność była dla mnie zaszczytem i radością ) nie ma mi za złe uczestnictwa w tej walce o dominację w tym tańcu moich dwu połówek.
Dodaj do ulubionych:
Polubienie Wczytywanie…
Tagi: autor, książka, pisarz, spotkanie autorskie, wieczór autorski, zbiór opowiadań i miniatur