Wkrótce przewodnik, polecając przybytki polskiej gastronomii, będzie mógł powiedzieć : Tu uda się Państwu znaleźć gospodę, zajazd, restaurację, pub jeszcze sprzed rewolucji. Jakiej? Rewolucji Marty Gessler.
Wkrótce przewodnik, polecając przybytki polskiej gastronomii, będzie mógł powiedzieć : Tu uda się Państwu znaleźć gospodę, zajazd, restaurację, pub jeszcze sprzed rewolucji. Jakiej? Rewolucji Marty Gessler.
Kto je pamięta, teraz zauważy, że ich roje zdobią noc ledowym światłem na balkonach w naszych osiedlach.
Z całej rzeszy piszących tylko nieliczni wyznaczają pułap, ku któremu innym przypadło się z mozołem wspinać. Idą swoją dróżką po płaskim terenie, nie tracąc nadziei, że każda kolejna książka choć trochę wyniesie ich w tej niebotycznej perspektywie, której granicznym punktem jest na przykład taka Szymborska. Jej poezja, gdzie myśl i słowo w czasie pisania, a słowo i myśl przy czytaniu tak przylegają do siebie. Gdzie dziecięca naiwność pytań staje najgłębszym filozoficznym dociekaniem. Zdumienie sobą i światem, jakiego doświadczamy niemal wszyscy, przekształca się w indywidualny styl.
Chociaż otrzeć się o jej wielkość…! To oczywiście tylko tajemna mrzonką i nikt przy zdrowych zmysłach (chociaż piszący!?), a przynajmniej na trzeźwo tego nie wypowie. Ale jest znacznie mniej wstydliwy sposób, żeby uszczknąć cokolwiek z wielkości Noblistki. Trzeba tylko dokonać drobnego przesunięcia w widzeniu sprawy i zamiast marzyć o sztokholmskich laurach, zacząć liczyć na odpryski z tychże. Po Wisławie Szymborskiej zostały nie tylko nieśmiertelne frazy wchodzące już do języka potocznego, ale także niebagatelna suma z nagrody, którą zarządza Fundacja Jej Imienia. Tu się otwiera pole do udziału w beneficjach. Wystarczy, jak przewiduje regulamin, żeby poeta stanął do konkursu o zapomogę. W Lublinie mamy już pierwszych laureatów.