„Najpiękniejsza w klasie, bez dwóch zdań” śpiewał pewien zespół (nie da się ukryć, że jego nazwy sobie nie przypominam) i wówczas, bez wątpienia, chodziło o jej urodę. Oj, były takie, były. Co się człowiek nazazdrościł, biegnących za nimi spojrzeń kolegów, trudno opisać. Kiedy one nie mogły się opędzić od zalotów, nam pozostawała wiara w piękno alternatywne, którego istnienie przysięgali rodzice mniej urodziwych panien i natchnieni pedagodzy. Pociecha z tego płynęła niewielka, gdyż jego uwewnętrznione, bo odnoszące się do duszy, charakteru czy czego tam jeszcze, oblicze było całkowicie niewidzialne i, ni diabła, nie mogła rywalizować ze zgrabnymi nogami, kształtnym biustem czy piękną oprawą oczu.
Szczenięce lata upłynęły na powątpiewaniu w ich równą pozycję i przyszła dojrzałość, kiedy czas było zacząć uprawiać pewną sztuczkę wobec własnych dzieci. Trening zaczynał się niewinnie – na placu zabaw przy równoważni. Po jednej stronie sadzałam swoją ukochaną drobinę, po drugiej siadałam ja. I co? Huśtawka zaczynała balans, chociaż zgodnie z zasadami fizyki powinnyśmy pozostać w jednej pozycji: mała w górze, duża w dole. Chciałam, żeby w jej główkę zapadało przesłanie, że w świecie wszystko się równoważy.
I wierzyła, dopóki nie przyszedł ten głupi okres, kiedy walory wizualne wydają się wszystkim, a mimo że nic jej nie brakowało, potrafiła znaleźć w sobie mnóstwo powodów do cierpienia. Aż wreszcie dorosła na tyle, by uwierzyć, że mądrość i wrażliwość jest warta nie mniej niż uroda i wdzięk i że to nie pocieszycielska bujda, tylko jest w tym sporo prawdy. Ponadto, dobrze się trzymać czegoś, co nie odchodzi tak prędko i tak jawnie.
Aż tu znowu dopadł mnie niepokój związany z tą kwestią. Jego napad towarzyszy przygotowaniom do 700-lecia Lublina, które wypada w 2017 roku. Nie chodzi mi o to, czy uroda miasta w tak podeszłym wieku jest jeszcze dostateczna, aby na niej oprzeć czyjeś zainteresowanie. Także siła „genius loci” nie jest przedmiotem moich obaw. Wątpliwości natomiast wzbudza mój udział w projekcie kulturalnym „Najpiękniejsze książki na 700-lecie Lublina”, bo nie pamiętam, czy zostało ustalone – wewnętrznie czy zewnętrznie?