Atmosfera pewnych miejsc w przeszłości to intrygująca sprawa, jednak niełatwo ją odtworzyć wskutek powstającej hierarchii ich historycznej wagi dokumentów. Jedne stają się wizytówkami muzeów, drugie zapełniają tylko archiwa i magazyny. A przecież klimat miejsca i czasu współtworzą zdarzenia różnej wagi, choć jedne w selekcji post fatum znikają z pola widzenia, a inne zyskują znaczenie i skupiają na sobie uwagę.
Tak też jest z Lublinem z okresie międzywojnia, kiedy działała tu grupa poetycka „Reflektor” (1923- 1925) zawiązana przez Kazimierza Andrzeja Jaworskiego i skupiająca w swoich szeregach takich pisarzy, jak Józef Czechowicz, Konrad Bielski, Wacław Gralewski, Stanisław Grędziński, Czesław Bobrowski. Oczywiście, byli to twórcy o nierównym talencie, ale wszyscy razem zapisali obraz pewnej epoki. Każdy na swój sposób próbował wyrazić przeczucie nadchodzącego kataklizmu, często broniąc się przed tymi lękami dekadencką postawą.
Tylko jednego z nich sito czasu zostawiło w kanonie naszej literatury. Spuścizny poety strzeże lubelskie Muzeum Jego imienia, skąd przez lata świecił najjaśniejszym światłem, trochę jednak wypreparowany z całej konstelacji. Teraz, z chwilą objęcia kierownictwa nad tą placówką przez dr Jarosława Cymermana, pojawiła się inicjatywa, aby twórczość Czechowicza prezentować w szerszym kontekście. Pierwszym akcentem tego projektu stało się działanie teatralne pt.: „Jest nas 22 albo jak zostać hipnotyzerem?” Uruchomiony właśnie Teatr Ulicy Złotej przygotował interaktywną instalację, w której słowo (W. Gralewski, K. Bielski, J. Czechowicz) w wykonaniu Mateusza Nowaka spotykało się obrazem aranżowanym przez Ludomira Franczaka, który użył zdjęć, olejnych pejzaży i ekranu telewizora z projekcją filmu recenzowanego niegdyś przez Czechowicza. Podczas „spaceru”, jaki nam twórcy zdarzenia zaproponowali mogliśmy też z głośników rozmieszczonych na różnych poziomach usłyszeć wiersze autora „Poematu o mieście Lublinie” i zajrzeć do niedostępnych dotąd zakamarków muzeum w kamienicy Rabininów przy ulicy Żłotej 3
Z korespondencji między różnymi elementami tej instalacji teatralnej powstawała dodatkowa wartość – przekonująca opowieść o aurze pewnego miejsca i czasu.