Nie dość, że rozpoczął współczesną rzeź niewiniątek, to jeszcze i to… Minister, który za nic ma sobie protesty ekologów, a nawet dyrektywy Komisji Europejskiej, zaczął sprawiać jeszcze jeden kłopot.
Tym razem jednak nie z własnej (złej) woli skazuje nas na wyczerpujące próby przezwyciężenia trudności i cierpienia (ucha). Te pierwsze – uogólniając – są udziałem dziennikarzy i komentatorów występujących w mediach, drugie- także generalizując – dotyczą głównie ich słuchaczy.
A gdyby tak przypomnieć sobie Fredrę… Nie, żeby komediowym spojrzeniem łagodzić ból po wycince puszczy. Fredro potrzebny jest w innej sprawie. Wielkiego Narodowego Twórcę z małego formatu dewastatorem dobra narodowego łączy tylko nazwisko o wspólnym paradygmacie.
Jeżeli w szkole przyswoiliśmy sobie wzór jego odmiany, niech nasze usta będą niczym Arka. Choć tyle możemy ocalić.