Archiwum | Grudzień, 2015

PS

29 Gru

Niedawno pisałam o twórczości Pani Elżbiety Cichli- Czarniawskiej. Ale kiedy ostatnio, w trakcie przedświątecznego odkurzania książek, trafiłam na Jej tomik „Wielkie małe głody” to nabrałam ochoty, żeby dorzucić jedną uwagę. Już tytuł tego wydanego przez Państwowy Instytut Wydawniczy „Pax” (1968) zbiorku zestawiony z tytułem ostatniego „Bliżej milczenia” eksponuje opozycję: młodość – starość. Jednak kontrast ten najsilniej ujawniają same wiersze:

lekko zatrzymuje się włos
w połowie wiatru
dzień dobry wiosno ulico
i jeszcze chorągiewko deszczu
dzień dobry

pogodzona zupełnie
z miłością konieczną
do popłochu spojrzeń
do obietnic kroków
odświętnie spadam w sam środek
zrównania kwietnia i serca

wtedy zatrzymują się gest
w połowie nabrzmiewania

dzień dobry
niechybna goryczy
w poprzek wiatru
śmiało prostującego włos

jak nagle jestem
pogoda
zardzewiała od wykruszonego we mnie
światła

(Dzień dobry z Wielkie małe głody, 1968)

po co utrwalasz w sobie
szkice z nieodbytych podróży

tam
kontury dziwnych miast
prawdziwych a nieistniejących
ludnych choć niezamieszkałych
tam błędne echa pośpiesznych spotkań
i płochliwych pożegnań

obrzeza niespełnień

z bezsennej perspektywy
naszczekują porzucone chwile
zmięte wzruszenia spadają na bruk
jak bilety donikąd
[…]
(sowa śnieżna z Tyle ile cię jest, 2005)

Że też wiersze zdradzają nasz wiek bardziej niż szyja czy dłonie…. W cudzej twórczości widzę to dokładniej niż we własnej.

DOBRA ZMIANA?

15 Gru

Zajrzałam wczoraj do księgarni na Krakowskim Przedmieściu, jak to mam w zwyczaju, ilekroć jestem w centrum. Ludzi więcej niż kiedykolwiek. W tej ciasnocie, bo miejsca, gdzie się handluje książkami, z reguły ograniczyły swoją powierzchnię, ludzie z naręczami wybranych tytułów. Optymistycznie nastawiony we mnie „książkolub” aż podskoczył z radości: więc jednak jakaś dobra zmiana! Ludzie wracają do czytania.

I tak by to trwało, gdyby zwycięskim tonem nie odezwał się pesymista, który zagospodarował pozostałą część mojego wnętrza: tyle przecenionych książek, że łatwo za parę groszy sprawić okazały prezent pod choinkę. Mało kto przecież na co dzień wstępuje do księgarni, to i nie będzie wiedział, że się go tak tanio obdarowało.

Życzcie mi spokojnych Świąt, bo w tej chwili dwie myśli biją się we mnie, że aż strach.

ZAWOJOWAĆ ŚWIAT I OSWOIĆ ZAŚWIATY

8 Gru

Panią Elżbietę osobiście poznałam jakieś dwadzieścia lat temu, ale z jej wierszami zetknęłam się dużo wcześniej, kiedy od kolegi na klasowe mikołajki dostałam niewielki tomik poetki – wówczas chyba z Łodzi – „Ucieczka lądów”. Wielokrotnie czytałam tę książeczkę o szaro-beżowych okładkach wzruszona tyle samo zawartymi w niej utworami, co faktem otrzymania takiego prezentu, który mnie jakoś wyróżniał ze szkolnej masy obdarowującej się maskotkami. Jednym słowem, moje pasje literackie były dostrzegane. Piszę o tym z całą szczerością, bo na wyrażeniu najintymniejszych przeżyć dzisiaj mi zależy.

W „Ucieczce lądów” znajdowałam obraz miłości i opis trudu, z jakim się kształtuje własna indywidualność. To wówczas stanowiło dla mnie najwięcej i tam to było.

Wiele lat później zostałam przedstawiona tej znaczącej poetce lubelskiego środowiska literackiego. Ten pierwszy, choć niebezpośredni, kontakt rzutował zdwojoną sympatią. Czułam, że była świadkiem mojego wzrastania i w jakiś sposób mnie współkształtowała. Dzisiaj należymy do jednego oddziału SPP i wzajemnie śledzimy swoją twórczość. Właśnie przed paroma dniami Pani Cichla-Czarniawska obchodziła jubileusz sześćdziesięciolecia pracy twórczej. Okoliczności towarzyszyło ukazanie się w Norbertinum tomiku „Bliżej milczenia”. Czytam go i natrafiam w nim na wszystko, co zaczyna i mnie coraz bardziej nurtować:

Śmiertelny jestem a śmiertelność moja
Zawieszona w pustce

[…]

Niech się pogodzę z własną śmiertelnością
Umieszczony w tajemniczym planie
Ja-
Cząstka niedokończonego gestu Boga
Między teraz a nigdy

(zachwianie)

Poeci chodzą wspólnymi drogami, choć – na szczęście – różnie stawiają kroki. Pragną tylko zawojować świat, a potem oswoić zaświaty. Albo myśl o pustce.