Archiwum | Czerwiec, 2017

O JEDEN WIĘCEJ

20 Czer

Moja kolekcja znów się powiększyła. Stało się to 2-go czerwca wczesnym wieczorem, ale w natłoku wydarzeń kulturalnych, które mnie absorbowały, nie zdążyłam tego obwieścić światu. Aha, powinnam przypomnieć, co gromadzę. Mój zbiór obejmuje „przebiegi” spotkań autorskich, do których zaliczam tak scenariusze, jak i zachowania bohaterów.

I właśnie szczególna gratka trafiła mi się podczas niedawnego festiwalu poetyckiego w lublinie. Wtedy to jeden z uczestników zbiorowego czytania wierszy (czterech poetów, każdy prezentuje własną twórczość) … odmówił wykonania czynności. A zdumiona publiczność nawet nie doczekała się wyjaśnienia, z jakiego to powodu.

We mnie zgorszenie walczyło z radością, bo choć mi się to nie podobało, to jednak zdarzenie pomnożyło mój zbiór, co musi budzić wdzięczność hobbysty.Z tego więc miejsca pragnę podziękować ofiarodawcy, który – jak mi się wydaje – zechce pozostać anonimowy.

WZRUSZENIE I PODZIW

13 Czer

W miniony piątek przed południem znalazłam się w sali widowiskowej Centrum Kultury, którą po brzegi wypełniała niemal wyłącznie młodzież, która przybyła pod kuratelą nauczycieli. Nie wróżyło to nic dobrego…

Kiedy jednak na scenie zaczęła się taneczna opowieść o historii Lublina, wszyscy zapomnieli o swoich smartfonach, chipsach i ploteczkach. W skupieniu oglądali płynnie następujące po sobie części i nawet nie przerywali ich brawami, świadomi że to przedstawienie, a nie estradowy występ. Bardzo mi zaimponowało ich teatralne obycie i uradowała chęć uczestnictwa w kulturze.

To pierwsze zadowolenie łączyło się z satysfakcją, jakie dawało samo widowisko – choreograficznie przygotowane i wyreżyserowane przez Renatę Pyszniak, która jest także twórczynią kostiumów. Do spektaklu zaangażowała najdojrzalszych tancerzy spośród kilkunastu grup prowadzonych przez siebie w Spółdzielczym Domu Kultury ”Czechów”, którzy stworzyli sprawny technicznie i świadomy środków ekspresji zespół oferujący barwne widowisko o dobrze zróżnicowanym rytmie i nastroju.

Do tego jeszcze rozczulał mnie widok tancerek (bo to jednak głównie dziewczęta)pamiętanych przeze mnie jako nieśmiałe adeptki, przeobrażonych teraz w obyte ze sceną wykonawczynie.

Podziwiałam efekt pracy, ale nie mniej zapał do niej, jaki nie opuszcza ich wieloletniej instruktorki umiejącej wyzwalać w młodych ludziach prawdziwą pasję do tańca i chęć spełnienie się na tym polu.

Jeszcze raz gratuluję.

MŁYNARSKI JEST DOBRY NA WSZYSTKO

7 Czer

Ech, ubawi Was ogromnie
W parę chwil balladka ta:
Raz w zaprzęgu szły dwa konie,
Szły w zaprzęgu konie dwa.

Pierwszy był to koń posłuszny,
Który w galop, cwał czy trucht
Pięknie ruszał, grzecznie ruszał
Na najmniejszy bata ruch.

Za to drugi koń był hardy,
Nieposłuszny, pędziwiatr,
W biegu szybki, w pysku twardy,
Furda lejce, furda bat!

Zaś gdy chodzi o woźnicę,
Co na koźle z batem tkwił,
Bardzo on to kierownicze
Stanowisko lubił był.

Ten woźnica dnia każdego
Myślał, mrużąc ślepia złe:
Skarcę konia niegrzecznego,
Gotów jeszcze kopnąć mnie!

Lecz cóś przecież począć muszę
Albo z kozła ruszać precz,
Autorytet się mnie kruszy,
Autorytet ważna rzecz.

Po czym w stajni, już przy żłobie
Ten woźnica bat swój brał,
Brał go tęgo w dłonie obie
I… grzecznego konia prał…

A do niegrzecznego mawiał,
Strojąc głos na srogi ton:
Jak się będziesz, draniu, stawiał,
To zarobisz tak jak on!

A kto jest którym koniem, co to za woźnica i w kontekście jakiej rzeczywistości przypominam tę balladę, niech pozostanie moją gorzką tajemnicą.