Czy już zauważyliście, jak chmary skrzydlatych bytów padają w formie trupków? Leżą zaschłe, pozbawione urody, niezdolne do lotu. Już nie będą mogły oddać specyficznego szyku swoich skupisk. Bo słowa, podobnie jak żywe organizmy, rodzą się i łączą ze sobą w związki. Jedne są trwałe, inne się szybko rozpadają. Najlepiej dobranym rosną skrzydła, dające im szansę długiego fruwania w przestworzach języka, dopóki nic im ostatecznie nie zagrozi.
Wszystko, co skazane na wyginięcie, znajduje swoich obrońców, którzy inwentaryzują zachowany stan, budzą społeczną świadomość istniejącego zagrożenia, w końcu szukają sprzymierzeńców w dziele ochrony. Dla języka można zrobić to samo.
Było kiedyś powiedzenie, którym określało się ludzi przesadnie eksponujących swoje dobre manier, a brzmiało: „bułkę przez bibułkę.” Przy czym konieczna tu była hiperpoprawna artykulacja rymujących się w wygłosie dźwięków. Istniał też krótszy sposób. Mówiło się tylko:„ ę- ą” i już było wiadomo, że taka osoba ma ambicję należeć do lepszych sfer, jakkolwiek by je rozumieć.
I już je prawie uśmierciliśmy.Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień.
O przepraszam, Pani Redaktor Podolska z TOK FM, proszę się nawet nie schylać. Pani to prawo nie przysługuje! Pani już dawno zaparła się nosówek. Nic nie pomoże powoływanie się na Piotra Apostoła. On przy trzecim razie gorzko zapłakał, a Pani zawsze taka zadowolona. Pani Ewo, słysząc jak Pani mówi, chce mi się o Niej powiedzieć „ę-om”, a to przecież nie da wzoru dworskiej elegancji, ani nie stworzy przedmiotu naszego snobizmu.
Proszę sobie wziąć do serca tę „jednom małom” uwagę.