Archiwum | Sierpień, 2014

EFEKT ŚNIEGOWEJ KULI

26 Sier

Sierpniowe upały skończyły się gwałtownie, toteż i ten „chłodny” tytuł będzie przypomnieniem, że w naszym klimacie istnieje zima. Ale ja nie o ekscytujących kwestiach meteorologii, tylko o moim ulubionym temacie – kulturze. Muszę jednak zacząć od ekonomii, która z kulturą może tworzyć system naczyń połączonych, chociaż nie musi, co będę udowadniać.

Otóż kilka lat temu, kiedy ogłoszono, że kryzys dotarł i do nas, rozmaite instytucje zaczęły oszczędzać, tnąc koszty własne. Zaczęła się redukcja stałej kadry i rozwój samozatrudnienia. Proces ten nie ominął większości wydawnictw, które przestały mieć redaktorów na etatach, a pracę nad  książką zaczęły zlecać „wolnym strzelcom”.

Chęć oszczędności w tych firmach nie wzięła jednak rozbratu z apetytem na udział ich produktu w rynku reklamy. Co robią w sytuacji, kiedy i media ograniczyły liczbę dziennikarzy specjalizujących się w kulturze? – Jeszcze raz wykorzystują „redaktora z doskoku”, który przecież książkę przeczytał i teraz może o niej opowiedzieć. Ten nie odmawia zadania, ale ponieważ nie jest jedynie lektorem ustalonych treści, a człowiekiem twórczym, dodaje coś od siebie. To na przykład, że omawiane książki to najlepsze pozycje, jakie się ostatnio ukazały – nie tylko w konkretnym wydawnictwie, ale w całym kraju. A to już wynosi utwory i mówiącego dosyć wysoko.

Widzicie, jak płatki lgną do siebie i już się zaczyna formować niewielka kulka, jakby chciała uchodzić za piłeczkę do ping-ponga.

To drobne, ale kilkakrotnie powtórzone, oświadczenie sprawia, że odtąd redaktor może na różnych forach się chwalić, że redaguje tylko najlepsze książki,  A z kim/czym przestajesz, takim się stajesz.

Kolejna warstwa śniegu oblepia figurę o idealnym kształcie. Już ją można brać za piłeczkę tenisową.

Redaktor ma już pewność, że wszystko, czego dotknie, zamienia się w złoto, a i odbiorców nie trzeba przekonywać do tego faktu. Robi się więc miejsce na inne rzeczy. Można zatem trochę czasu i uwagi poświęcić sobie. Gdzieś między doskonałość redagowanego dzieła a własną wybitność w tej wąskiej dziedzinie wrzucić opowieść o stosunku z autorami, o ile żyją lub żyli w czasach, których sięga pamięć redaktora. Powieściopisarze, autobiografiści, reporterzy, piszący politycy przestają dla niego istnieć poprzez błędy interpunkcyjne i wykolejenia składni, a stają się ludźmi z krwi i kości. Gotowymi do zaprzyjaźniania się z redaktorem, fotografowania się z nim i wzajemnego goszczenia u siebie.

Teraz już po białej powierzchni toczy się śniegowy twór wielkości piłki futbolowej.

Na tym nie koniec. Jak się już rozreklamuje twórcze zalety i przymioty charakteru autorów, wyłania się szansa powiedzenia czegoś o sobie. Przecież redaktor także może mieć inne talenty niż fachowość i otwartość towarzyska. Sam też może pisać i może o tym opowiedzieć. Odczytać, udzielić wywiadu.

Znowu przyrosła spora warstwa. Gdyby nie ten śnieg, dałabym głowę, że widzę piłkę plażową.

I to nie wszystko. Jak się już wyjawi swoje zawodowe i artystyczne osiągnięcia, da się dorzucić coś z życia. O dzieciach, wakacjach, domowych zwierzętach, upodobaniach kulinarnych, codziennych obyczajach. I wreszcie można zostać celebrytą!

Czy jeszcze jesteście, bo nie widzę zza ogromnej kuli. Więc nie będę mówić, kiedy fale głosowe mają przed sobą taką przeszkodę. Krzyknę tylko w imieniu ludzi kultury: Niech żyje kryzys! Albo: Każdy z nas jest płatkiem śniegu!

FATALNA WYMOWA FAKTÓW

16 Sier

Żaden mech po północnej stronie…, żadne padanie cienia… To sterta kolorowych śmieci w lesie pozwoliła mi znaleźć drogę powrotną.

POETA I JEGO DZIEŁO

12 Sier

Niedawno, wracając z literackiego spotkania w towarzystwie kilkorga poetów, wypowiedziałam słowa, które odbiły się echem zniekształcającym ich sens. Tak, powiedziałam to, co zapamiętała jedna z osób, a jednocześnie nie powiedziałam tego, jeśli za punkt odniesienia brać istotę mojej wypowiedzi.

Z moich ust padło stwierdzenie, iż wszyscy poeci są sobie równi, wszakże tylko pod jednym względem. Ale zacznę od początku– kiedy któryś z uczestników tego powrotu ujawnił się z opinią, że jego poezji należy się szczególne zainteresowanie, ponieważ twórczości poświęcił wszystko i poza nią nie ma zupełnie nic, wtedy mnie poniosło. Powiedziałam, że to jest kompletnie bez znaczenia. Wiersz wstępuje na scenę literacką – przed zwykłych czytelników i fachowców – „nagi’. Bez biograficznych dodatków i dopiero kiedy się sprawdzi, czyli zaintryguje odbiorców, uruchamia chęć poznania okoliczności towarzyszących jego powstaniu.

Autorzy masy utworów są nam obojętni, a chcemy się wgryzać w szczegóły życia tylko części z nich. Pozostali także ze swoją biografią, odchodzą do lamusa. W jakich okolicznościach pisali, byli kochani czy nie, przez kogo cierpieli, żyli w biedzie czy dostatku dociekamy po lekturze czegoś, co nas poruszyło, a nie w formie podania z prośbą o łaskawe przyjęcie.

Wcześniej nie jest ważne, czy dzieło zostało stworzone na chwilę zanim artysta spoczął w zbiorowej mogile czy między zdjęciem jednej a drugiej rękawiczki po powrocie z balu.

Tylko w tym sensie jesteśmy równi. Tylko kiedy okazujemy światu swoje dzieło. Później, na szczęście, ten egalitaryzm znika, o czym doskonale pamiętam.

SPACERY Z PSAMI

5 Sier

Wczoraj wieczorem jeszcze stały w pąsach.
Jak musiał  ich dotknąć ostatni promień, że dzisiaj rano tak dojrzałe?