Archiwum | Kwiecień, 2015

ŚLAD?

28 Kwi

Ci, co się urodzili w czasach indoktrynacji totalitarnego państwa, pamiętają zapewne, że wówczas co innego się oficjalnie mówiło, a co innego w tej samej sprawie myślało i wypowiadało co najwyżej w domowych pieleszach. Przykład? Na szkolnych akademiach wiersze ku czci naszego potężnego sojusznika i jego bohaterów (najmłodszych informuję, że był to Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich), a w domu prawda o Katyniu (tym pierwszym) albo chociaż o przyczynie niedoborów na naszym rynku.

„Wielki Brat” się rozpadł, ustrój zmienił, można więc oczekiwać, że i „dwójmyślenie” straciło rację bytu. Tymczasem stan psychiczny, tak zgrabnie nazwany przez George’a Orwellla w powieści „Rok 1984”, jakby ciągle był w nas obecny. Przykład? Fejsbukowe potwierdzenia obecności na różnych imprezach. Weźmy zdarzenie mające miejsce w Lublinie, w którym ktoś z Bydgoszczy lub Krakowa potwierdza swój udział. Zobaczyłam to i piszę do niego e-maila z propozycją, że skoro przyjeżdża, to może się już teraz umówimy na jakąś kawę po wydarzeniu. W odpowiedzi zaś dostaję informację, że w ogóle się tu nie wybiera. Czy to nie jest właśnie to?

Chyba, że ja pojmuję rzecz zbyt materialistycznie i nie zauważam rodzenia się neo- neoromantyzmu z udziałem dusz jeszcze żywych ludzi. Albo jestem zbyt romantyczna i w samym kliknięciu nie potrafię się dopatrzeć żywej więzi.

O TYM, JAK SPRAWOZDAWCA SPORTOWY ZNISZCZYŁ CZĘŚĆ MOJEGO DOROBKU

21 Kwi

Kiedyś, posługując się ulubioną przeze mnie formą, stworzyłam taką oto miniaturę poetycką:

odniosłam
klęskę

Utwór pod tytułem „ Zwrot” oparłam na pomyśle skrzyżowania dwu związków wyrazowych – odnieść zwycięstwo i ponieść klęskę oraz odwołaniu się do pojęcia „zwrot” przywołującego na myśl zmianę akcji. Kontaminacja tych pierwszych miała pokazać, że w życiu czasem tak się zdarza, iż jeszcze nie skończymy ogłaszać swojego triumfu, a już ten sam fakt staje się przyczyną naszej klęski. I można to sprawdzać w różnych kontekstach dopowiadających sens tego wyznania. W tomiku (Już, 2002) tematyczne zakotwiczenie dawały mu sąsiadujące z utwory.

Mój koncept był jednak wyraźnie uzależniony od świadomości odbiorców, którzy rozróżniają okoliczność obsługiwaną przez każdą z konstrukcji słownych. I wydawało mi się, że jest oczywiste – co się odnosi, a co ponosi.
Wiersz, że tak poważnie nazwę to maleństwo, wydawał się udany.

Tymczasem dzisiaj mój utwór dostał solidnie w łeb, o ile nie całkiem go zabito. Usłyszałam go w jednej ze stacji radiowych, ale nie żeby pod moim nazwiskiem. To jakiś sprawozdawca sportowy oznajmił z rozpaczą, bynajmniej nie w sprawie odbierania sensu mojemu wierszykowi, że jakiś zespół czy zawodnik odniósł porażkę. Mówił to bez poczucia gier językowych.

Świadomi czytelnicy poezji i przypadkowi jej odbiorcy! Wrażliwi na reguły językowe i niedbali jego użytkownicy! Zobaczcie, w jakim stopniu sens poezji zależy także od was.

LIST PROTESTACYJNY

14 Kwi

Wyraz zbiorowego sprzeciwu, demonstracja niezgody, słuszny gniew, walka z ograniczeniami, które stały się już nie do zniesienia, akt odwagi pewnej grupy ludzi. A pod nim nazwiska postaci obdarzanych mianem autorytetu lub jeszcze wznioślej i bardziej staroświecko – sumienia narodu. I- jak nas historia poucza – skazanych tym samym na wieloletnie konsekwencje, które w wielu przypadkach można nazwać prześladowaniami ich sygnatariuszy. Wystarczy przypomnieć List 59.( Ile osób przy tej okazji zdemaskowało swoje tchórzostwo albo koniunkturalizm, to już inna sprawa.)

Ale ja dzisiaj o innym aspekcie podpisywania. O najbardziej intymnym, przez co chyba tak tajonym, doznaniu . Jakaż inna satysfakcja niż udział w walce o słuszną sprawę może wchodzić w rachubę? Ano może. Jesteśmy skłonni zasmakować na przykład w słodkim poczuciu „podpisuję, więc znaczę”. W próżności odnajdowania własnego nazwiska na forum publicznym. W mechanicznym upodobnieniu swojej pozycji do tych, co sygnowali Memorial 59.

Bluźnierstwo? To wniknijmy w swoje intencje, kiedy następnym razem trafi do nas coś, co możemy podpisać i nie będzie to petycja w sprawie zmiany częstotliwości kursu autobusów na danej linii. (O chęci przypodobania się bohaterom żądań nie wspominam, bo oportunizmowi poświęcę inny wpis)